Preview Mode Links will not work in preview mode

Feb 6, 2021

Porozumienie Jarosława Gowina zapomniało wybrać Jarosława Gowina na lidera Porozumienia Jarosława Gowina. W związku z tym Adam Bielan twierdzi, że to on jako zastępca Jarosława Gowina stał się liderem Porozumienia Jarosława Gowina. W tej pozornej grotesce może być logika, jeśli się okaże, że od sytuacji w Porozumieniu zależy los rządu i koalicji, a w tle pojawiają się nazwiska Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Posłuchają Państwo o tym najnowszym odcinku podcastu “Stan po Burzy”, który prowadzą Agnieszka Burzyńska z “Faktu” oraz Andrzej Stankiewicz z Onetu.

Nieporozumienie w Porozumieniu

To był czwartkowy wieczór, który upływał w atmosferze politycznego uśpienia. Politycy Porozumienia spotkali się na nagłym prezydium zarządu partii i wzięli się za łby. Szef partii Jarosław Gowin uznał, że Adam Bielan nie jest już wiceliderem partii, ponieważ został zawieszony.
Bielan z kolei uznał, że Gowin nie jest liderem Porozumienia, bo trzy lata temu na partyjnym kongresie, działacze zapomnieli go wybrać. Choć ta sytuacja wygląda groteskowo, to konflikt w Porozumieniu jest rzeczywisty, a spór toczy się od bardzo dawna — co najmniej od wiosny minionego roku. Wówczas Bielan z grupą działaczy Porozumienia — m.in. Kamilem Bortniczukiem i Jackiem Żalkiem — popierał PiS, które parło do wyborów prezydenckich podczas kulminacji pandemii. Gowin i jego ludzie byli przeciw — i wybory zatrzymali.
Dziś Kaczyński wystawia mu za to rachunek. Bo nie ma wątpliwości, że za Bielanem — który rzucił teraz rękawicę Gowinowi — stoi właśnie lider PiS.
Co jest powodem takiego zamieszania? Otóż, w PiS krążą plotki, że Jarosław Gowin zaczął się kontaktować z opozycją, w tym — o zgrozo! — z Donaldem Tuskiem. Wedle tej teorii, o rozmowach obu panów dowiedziała się centrala PiS na Nowogrodzkiej. Kaczyński uznał, że czas zrobić porządek z Gowinem i uruchomił swych ludzi w Porozumieniu, by doprowadzili do podziału w partii i osłabili Gowina. Miał być to znak dla Gowina, że nie opłaca mu się gra na dwa fronty. Kaczyński natomiast już od dawna pragnie rozmontować Porozumienie.
Prezes PiS pokazał ludziom Gowina marchewkę. Na stole szefa Rady Mediów Narodowych położył wniosek o powołanie do zarządu TVP Wojciecha Kasprowskiego, czyli człowieka Adama Bielana. Lider PiS pokazał ludziom Gowina, gdzie leży realna władza i kto ma realne frukty.
Na razie Gowin opanował sytuację, wyrzucając Bielana i Bortniczuka. Ale czy utrzyma kontrolę nad partią? I – najważniejsze – czy Kaczyński zrezygnuje z prób wykończenia Gowina?

Platforma kłóci się o aborcję

Wydrukowanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które uniemożliwia dokonywania aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu, nie doprowadziło do wielkich protestów na ulicach Polski. Słusznie szef PiS przewidział, że ci, którzy mieli protestować, robili to jesienią, po ogłoszeniu orzeczenia.
Kaczyński może być zadowolony z jeszcze jednego — decyzją TK udało się wywołać gigantyczny konflikt wewnętrzny w PO. Platforma podzieliła się — czy w razie przejęcia władzy poprzeć liberalizację przepisów czy powrót do kompromisu aborcyjnego. Władze partii zleciły więc badania, które pokazały, że  wyborcy PO są w dużej mierze zwolennikami liberalizacji przepisów antyaborcyjnych. W partii nie ma jednak większości dla takiego rozwiązania. Jest grupa polityków, jak chociażby Rafał Trzaskowski, którzy twierdzą, że nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego. Z drugiej strony jest jednak Grzegorz Schetyna i jego konserwatywni współpracownicy, którzy będą chcieli blokować próbę liberalizacji. Po raz kolejny okazało się więc, że wyborcy Platformy Obywatelskiej są bardziej liberalni niż jej politycy. Jeśli ze strony przywódców ugrupowania padnie deklaracja pro-choice — oddająca decyzję w sprawie aborcji kobiecie — część polityków skrzydła konserwatywnego wyjdzie z partii.
Platforma Obywatelska, której kilkanaście dni temu stuknęło 20 lat, nie potrafi odnaleźć się w nowych realiach. Idealną ilustracją tego są wypowiedzi byłych przywódców partii. Bronisław Komorowski w programie Onet Opinie stwierdził, że jest zwolennikiem powrotu do kompromisu aborcyjnego. Donald Tusk natomiast na spotkaniu z czytelnikami „Gazety Wyborczej” powiedział, że kompromis antagonizował scenę polityczną i jest zwolennikiem tego, by wybór oddać kobietom.
Którą drogą pójdzie Platforma? I dokąd mogą uciec konserwatyści?

Ziobro pyta Morawieckiego, czy ma plan

Premier Mateusz Morawiecki przeżywa ciężkie dni. Walka z koronawirusem i Zbigniewem Ziobrą intensywnie go zużywa. Nawet prezes Kaczyński nie mówi już o premierze z fascynacją.
Chcąc poprawić swe notowania, Morawiecki postanowił stać się twarzą otwierania polskiej gospodarki, szumnie ogłaszając na konferencji poluzowanie obostrzeń. Ale to nie jedyny pomysł premiera. Morawiecki zaproponował również nowy program rządu na czas po koronawirusie. To tzw. Nowy Ład, który poza wieloma ułatwieniami dla biznesu ma wprowadzać m. in. bezpłatny dostęp do badań prenatalnych dla wszystkich kobiet w ciąży, wsparcie w urzędach dla matek na urlopie macierzyńskim bądź wychowawczym, a także finansowanie szczepionki na wirusa HPV, powodującego raka szyjki macicy. Ale czy na pewno wszystkim w Zjednoczonej Prawicy się to spodoba? Nie jest tajemnicą, że część polityków konserwatywnych uważa tę szczepionkę za moralnie podejrzaną.
Inna rzecz, że Morawiecki, zapowiadając ofensywę polityczną związaną z „Nowym Ładem” naraził się na kontrę ze strony „ziobrystów”. Poseł Solidarnej Polski Mariusz Gosek, w przeszłości szef biura poselskiego Zbigniewa Ziobry, złożył interpelację w Sejmie. Pyta w niej premiera o efekty jego dawnego „planu Morawieckiego”, który — gdyby go wdrożyć — oznaczałby skokowy gospodarczy i cywilizacyjny awans Polski. Gdyby go wdrożyć — bo Morawiecki oczywiście w życie go nie wprowadził. Do tej pory to opozycja drwiła z „planu Morawieckiego”, teraz otwarcie robią to też „ziobryści”. Zresztą Ziobro i jego ludzie coraz bezczelniej atakują Morawieckiego, wyczuwając, że jego pozycja słabnie. Co z tym pocznie premier?